Zaczęło się od mega wielkiego zmęczenia, takiego z wrażeniem jakby
wszystko mnie przerastało... jakby wszystko było nie do pokonania, zbyt
ciężkie. Budziłam się z uczuciem że nie wstanę, nie zmuszę się do
wykonania jakiegokolwiek ruchu. Szłam do pracy na prostych zamykając
oczy, by jeszcze chwilę odpocząć. Odpoczynek w jakiejkolwiek formie nie
dawał wytchnienia, nie dawał nawet nadziei.
Jakiś trans, praca, studia, przygotowania do obrony i nagle po ostatnich egzaminach krach.
Ciemność,
jakaś jazda samochodem, szpital, izba przyjęć, krzyk koleżanki że nie
czuje pulsu. Jakieś dialogi lekarzy nad moją głową, nad moim ciałem i
nade mną w nim zamkniętą. Jakieś przyssawki, jakieś kable, pobranie
krwi. Tomografia głowy, coś w mózgu. Windą na oddział, sen, przyjazd
narzeczonego, rodziny. Strach wielki strach i sen i wielkie uczucie
ulgi, że spokój, że odpoczynek. W sali szpitalnej sen, gdzieś w oddali
rozmowy kobiet leżących obok i czasem ich szept: "znów odjechała".
Wszystko w zwolnionym tempie... powolna regeneracja organizmu.
Po
półtora tygodnia diagnoza - tężyczka - wg Wikipedii - stan
patofizjologiczny objawiający się nadmiernym skurczem mięśni, dodatkowo
torbiel w lewej półkuli mózgu, raczej niegroźna. Skierowanie na rezonans
mózgu, do neurochirurga, neurologa, endokrynologa, ginekologa.
Kolejne wizyty, różni lekarze, różne badania, różne diagnozy.
Potem
następny pobyt w szpitalu i nikt nie wie czemu mój organizm nie
funkcjonuje już tak jak powinien. Nikt nie wiem czemu nagle moje ciało
mnie nie słucha... dłuższe zwolnienie, cisza, jakiś smutek we mnie, obok
mnie. Czasem to dziwne wrażenie jakby cały świat był obok, jakby mnie
nie dotyczył. Jakbym nie panowała nad mięśniami, nad ciałem. To było dwa
lata temu.
W między czasie, nawet nie zliczę ile odbyłam wizyt i u
ilu lekarzy, ile było badań, i po każdej kontroli zawód, coraz większy
smutek że puki co nie wiadomo co się dzieje, nie wiadomo co zrobić by
ulżyć, ustabilizować mnie. I taka nicość obok mnie i wrażenie że moje
ciało coraz bardziej mnie zawodzi w małych prostych sprawach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz