Dużo lepiej, czuje się jakbym wróciła do siebie, jakbym znowu odżyła.
To zupełnie jak po drugiej stronie lustra... Śmiejemy się z mężem że
znów go kocham po tych prochach, ale czy nie lepiej po prochach kochać,
niż bez nich być obojętnym, albo wrogim? Czy nie lepiej być spokojnym,
gotowym do dialogu, pełnym nadziei?
Dziś deszcz, więc zamiast
spaceru z psem, jazda na stacjonarnym rowerku, wracam do formy. Muszę
zważywszy że znów tyję :( Czas by zadbać o siebie, szczególnie że od
kiedy zachorowałam przytyłam 20 kilo, rok czasu zajęło mi by stracić ten
nadbagaż, a teraz byłoby przykro gdybym znów nie mogła zapanować nad
swoją wagą. Zbyt dużo mnie to kosztowało.
Dzień zdecydowanie na plus :) Lubię takie dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz